Przejdź do głównej zawartości

Złość rodziców na dziecko cz. 1

Już kiedyś o tym pisałam, ale myślę, że ten temat warto co jakiś czas poruszać, bo budzi bardzo silne emocje. O tym, że dzieci się złoszczą i jak sobie z tym radzić pisze się dużo. Na temat buntu małego dziecka, buntu dwulatka, napadów złości u przedszkolaka czy agresji dzieci. Jednak trudno znaleźć coś więcej na temat tego, jak my rodzice możemy sobie konstruktywnie poradzić ze złością w sytuacji, kiedy dziecko doprowadza nas do szewskiej pasji. 

Bywa przecież nie raz, że okropne zachowanie dziecka wyprowadza nas całkowicie z równowagi i mamy ochotę udusić małego czy większego delikwenta. ;) Jak sobie radzisz? Czy sądzisz, że temat złości rodziców ciągle jest tematem tabu? Czy też ta najbardziej rozpowszechniona emocja omija rodziców? ;) 

Zastanówmy się też wspólnie: 
- Czy okazywać dzieciom złość? 
- W jaki sposób to robić? 
- Czy można w ten sposób wpłynąć na ich zachowanie? 
Tutaj możesz podzielić się tym, co naprawdę myślisz. 

I jeszcze trzy kwestie:
- Dlaczego dzieci nas irytują? 
- Co robić, żeby złość nie wymknęła się nam spod kontroli? 
- Jak sobie radzić ze swoją złością?
W odpowiedzi na to ostatnie pytanie przygotowałam dla Was kurs oparty o sprawdzone warsztaty, które robię od 2008 roku. na kurs możesz zapisać się tutaj

Duże znaczenie ma to, jak złość była postrzegana przez naszych rodziców. Jedna z mam napisała: "Kiedy ja byłam dzieckiem, nie wolno mi było okazywać złości. Byłam za to karana, zupełnie jakbym zrobiła coś złego. Natomiast mojej mamie wolno się było złościć. Za to, że mama jest zła, również ja ponosiłam winę. I również ja byłam karana."

Sytuacja taka występuje w wielu rodzinach. Dlatego złość bardzo często w dorosłym życiu jest przez nas uważana za coś nagannego. Właśnie dlatego, że u nas była źle postrzegana, nie tolerujemy jej potem u swoich dzieci! Ta sama mama pisze dalej" "Obiecałam sobie, że moim dzieciom pozwolę na okazywanie złości. Sama również czasem czuję złość na moje dzieci i przyznaję się do tego. Komu się to nie zdarza?"

To prawda, każdy z nas doświadcza tego na co dzień. Czy Ty też? Podziel się swoim doświadczeniem w komentarzu. Jak się czujesz po wybuchu złości? W jaki sposób okazujesz złość swojemu dziecku?


Na koniec listu przeczytałam: "Poza tym, ludzie chyba często mylą normalną złość z agresją. No i czy nie wydaje się wam, że rodzice boją się złości swoich dzieci?" A co Ty o tym myślisz? 

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz mnie wesprzeć, aby mogło powstać więcej takich treści klikając tutaj: buycoffee.to/wychowacdziecko.pl

Drugą część artykułu znajdziesz tutaj.

Komentarze

  1. Dlaczego dzieci nas irytują?
    bo zapominamy że kiedyś też byliśmy tacy.. może nie zupełnie ale jeśli to źle to może warto się zastanowić co jest nie tak?

    OdpowiedzUsuń
  2. rany, ile razy mam MEGA wyrzut sumienia bo widzę, że zirytowałam się nie z powodu zachowania córki tylko, że po prostu nie umiem sobie jeszcze z jej buntem poradzić...
    Tosia jest dzieckiem rozwiniętym ponad swój wiek i ruchowo i psychicznie. Bardzo szybko wszystko rozumiała i kontaktowała się z nami i werbalnie i mimicznie. Urodziła się z temperamentem choleryka, jeśli czegoś nie potrafi jeszcze zrobić to ją to bardzo irytuje i ja nie zawsze pamiętam o tym że jest niespełna dwulatkiem ale skoro zachowuje się jak trzylatek - zapominam się i oczekuję od niej posłuszeństwa jak od ukształtowanego już trzylatka...
    Pracuję nad sobą i staram się wyładowywać w drugim pokoju po prostu... ; )

    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wazne jest to zeby miec poparcie w otoczeniu ja mam problem bo moj maz ma inne metody wychowawcze niz ja...dziecko jest zagubione co na to fracka....

      Usuń
    2. Jakbym czytała o sobie i swojej dwulatce Tosi :) Pozdrawiam i życzę wytrwałości, Justyna

      Usuń
  3. Ja sie złoszczę. No, moze po rpostu irytuję ;)

    Jak sobie z tym radzę? Staram sie powstrzymać emocje, choć moje ruchy są wtedy bardziej energiczne a głos mocniejszy :/ Nigdy nie krzyknęłam na moja córkę ani jej nie uderzyłam, mam nadzieję że tak pozostanie. Po wszystkim, kiedy mogę juz zostać sama zawsze staram sie odreagować ;) a potem wyjasniam córce co i dlaczego mnie zdenerwowało. I chociaz jest mała jestem pewna, ze rozumie co chce jej przekazać i dlaczego sytuacja (nigdy ona) mnie wyprowadziła z równowagi.

    Ah, i jeszcze jedno: ja też uczę córkę okazywać i nazywać złość i inne emocje. Mam nadzieję, ze mi sie to udaje;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wlasnie. Mnie sie wydaje, ze ogolnie dorosli zapominaja o tym, jak to bylo, kiedy byli dziecmi. Jak czuli sie, kiedy byli karceni przez doroslych, kiedy ich male serduszka wypelnialy sie wielkim zalem i uczuciem doznanej niesprawiedliwosci...
    Bardzo trudno jest tlumaczyc dzieciom ich negatywne emocje, ale zawsze mozna pokazac im w takich razach, ze je nadal kochamy i wspieramy (chocby przytulic, dac buziaka i powiedziec, ze je kochamy), nawet, kiedy sie zloszcza... To prawie zawsze rozladowuje sytuacje.
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zawsze mówię otwarcie mojej córce " mama się zdenerwowała bo.." a kiedy Ona jest zła mówię jej, że ze złością można sobie poradzić tupiąc albo skacząc, wtedy ten stan mija ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. mysle, ze najczesciej zloscimy sie z pospiechu. Nie tylko wtedy gdy faktycznie goni nas konkretna godzina. Zyjemy w swiecie mysli, plan goni plan, a jeszcze mysli poboczne, jakies wspomnienie, mila badz niemila wizja. W tym wszystkim czesto nie odczytujemy sygnalow ostrzegawczych wysylanych przez dziecko, sami tex czesto nie zdazymy takowych wyslac. A potem wkurzamy sie, ze dziecko staje okoniem, ze wariant operacyjny pod ktyptonimem "na skroty" nie dziala.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mówię dlaczego jestem zła, dlaczego jest mi przykro. Chcę tego samego nauczyć córkę, niestety ona nie umie opowiedzieć o swoich emocjach, nie chce ich nazwać :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Sposób na radzenie sobie ze złością:
    "Jak zjeść słonia? Po kawałku
    Jest to metoda wykorzystywana przy niemal każdej zmianie przyzwyczajeń. Jest to też metoda, którą ja wykorzystuje. Skupiamy się na tym, aby przez jeden dzień pilnować swojego zachowania. Przestajemy myśleć w kategoriach długoterminowych. Nie przejmujemy się tym co będzie za rok, ani nawet tym co będzie za tydzień. Dzisiaj to jedyny dzień, jaki ma znaczenie. Postanawiamy sobie, że będziemy nad sobą panować i kontrolować swoją emocjonalną stronę przez jeden dzień. To tylko jeden dzień. Jutrem będziemy się martwić jutro. Jeśli uda wam się jeden dzień, wtedy pomyślcie o dniu następnym. Zróbcie to dla swoich dzieci. One są tego warte."
    Źródło: http://www.blogojciec.pl/dzieci/juz-nie-bije-dzieci/

    OdpowiedzUsuń
  9. Temat "morze"! bez dna, a do każdego dziecka trzeba zastosować różny "kluczyk" A tak naprawdę jeżeli chcemy mieć dobry wpływ na wychowanie swego potomka, zamknijmy oczy (jak jesteśmy wypoczęci) i popatrzmy przez pryzmat własnych doświadczeń na swoje dziecko. Uwaga! Jeżeli jest to dziecko adoptowane to musimy zastosować "korektory doświadczenia życiowego"...

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja mama krzyczała, biła.. a ja płakałam i bardzo się jej bałam.. :( Teraz ja jestem mamą... i niestety też krzyczę, ale nie biję!!! Myślę, że mój syn boi się mnie czasem.. czasem trzasnę drzwiami, tupnę nogą.. a czasem się rozpłaczę. Zawsze przepraszam (gdy się już uspokoję). I mój syn robi tak samo. Krzyczy, tupie, trzaska drzwiami.. Czasem myślę, że to źle.. ale z drugiej strony? nie lepiej wyżyć się, pokrzyczeć, a za chwilę już jest dobrze. Chyba lepiej tak, niż trzymać to w sobie.. najważniejsze, że NIE BIJĘ.. choć domyślam się, że krzyki też może nie są dobre... eh.. może jeszcze się nauczę...

    OdpowiedzUsuń
  11. W samej złości nie widzę nic złego, a jedynie w tym, jak ją okazujemy. Jeśli to dzieci są przyczyną mojej złości, to im mówię ciszej lub... głośniej, że takie, a takie ich zachowanie mnie zdenerwowało. Czasami pozrzędzę. Jeśli okazałam moja złość przesadnie, np. krzyknęłam na dzieci, to je potem przepraszam i wyjaśniam, że wiem, że nikt nie ma prawa krzyczeć na drugą osobę, ale tym razem złość była silniejsza ode mnie.
    No i oczywiście zawsze, zawsze mówię im, że zawsze i w każdej chwili je kocham. Kiedy jestem zdenerwowana, kiedy krzyknę, kiedy marudzę, kiedy jest mi przykro - też je kocham.
    Złość rodzi się z poczucia bezsilności. Dlatego po tym, jak już minie, wyjaśniam dzieciom, co mnie zdenerwowało i, że nie miałam już sposobu, jak sobie poradzić z daną sytuacją. Pytam je, co powinnam w takiej sytuacji zrobić - podczas takiej rozmowy wiele rzeczy się dzieciom samo z siebie naświetla, widzą wyraźniej swoje zachowanie, to pomaga nam zrozumieć siebie nawzajem.
    Jestem człowiekiem, wychowuję ludzi, nic co ludzkie nie jest nam obce.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzisiaj obchodzimy Międzynarodowe Święto Rodzin, więc złość na bok i Rodzice, którym na sercu leży dobre wychowanie swoich pociech życzę siły, wytrwałości i miłości w pokonywaniu codziennych barier. Na wyciszenie emocji najlepsza jest wspólnie czytana książka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja od pol roku stosuje metode "kto krzyczy w domu musi isc do kąta na 3 minuty" i nie ma przebacz. Wlaczamy timer na piekarniku i kazdy krzykacz idzie na przedpokoj i "kruszeje" do czasu kiedy timer zadzwoni. Teraz tylko raz w tygodniu stoimy ... ja lub moj syn 4,5 roku. Kiedys stalismy codziennie.
    A generalnie nauczylam sie empatii i wiem, ze dziecko ma prawo miec zly dzien, bo przedszkole nie daje wolnosci, ale stosuje zakazy i nakazy. Gdybym w pracy ciagle slyszala "nie rob tak, teraz robimy to, nie wolno tego, ale kolezanka pieknie wykonala wycinanke, postaraj sie, jak sie zachowujesz ?, etc.etc... to tez bym po pewnym czasie miala serdecznie dosc i bedac juz w domu chcialabym wyladowac emocje. Pozwalam synowi pozbyc sie emocji w domu - piszczy, biega, spiewa ale juz nie krzyczy i nmie zlosci.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój wpis!